DWA SPOTKANIA – WIELE TEMATÓW
Niedawno odbyły się w Chicago dwa bardzo interesujące i ważne spotkania dotyczące spraw imigracyjnych. Niestety, na żadnym z nich, poza niżej podpisanym, nie dało się zauważyć polonijnych adwokatówa(tek) zajmujących się sprawami imigracyjnymi choć zachęcano prawników imigracyjnych do licznego w nich udziału. Mowa tu o spotkaniu z Alejandro Mayorkas, nowym dyrektorem USCIS, które odbyło się w chicagowskim biurze tej agencji oraz o spotkaniu w Chicago Kent Law School, które dotyczyło tematyki działania sądów imigracyjnych oraz postulowanych zmian w przepisach dotyczących ich działalności. Widocznie polonija palestra imigracyjna uznała, że szkoda czasu na udział w poważnych dyskusjach, skoro klientów łapie się poprzez ściągnięte z internetu często mało znaczące, nowinki o tematyce imigracyjnej rozpowszechniane następnie poprzez płatne autoreklamowe audycje w polonijnych radiach i tv. A szkoda, bo oba te spotkania obfitowały w ważne i ciekawe dyskusje dotyczące bezpośrednio osób, które mają lub będą mieć do czynienia w takiej czy innej formie czy to z USCIS czy sądem imigracyjnym.
Urodzony na Kubie Alejandro Mayorkas przybył do USA wraz z rodziną jako niemowlę. Jego rodzina znalazła się w Stanach Zjednoczonych jako uchodźcy. I na tym, niestety, kończy się imigracyjne doświadczenie nowego szefa USCIS. Jako prawnik pracował on na stanowisku wiceprokuratora generalnego w Kalifornii oraz w prywatnej kancelarii adwokackiej. Jak wygląda z jego wypowiedzi nigdy nie miał do czynienia z praktyką imigracyjną. Jest to bardzo istotne ponieważ pozwala lepiej zrozumieć jego stanowisko a także treść jego wypowiedzi oraz odpowiedzi na pytania uczestników wspomnianego spotkania.
Jednym z tematów poruszonych przez dyrektora Mayorkasa była sprawa zapowiedzianych kolejnych podwyżek opłat imigracyjnych. Wspominając swoje ubogie dzieciństwo stwierdził on, iż rozumie sprzeciw społeczności imigranckiej przeciwko kolejnej, po 2007 r., podwyżce opłat imigracyjnych. Z postulowanego kilkusetmilionowego budżetu USCIS otrzymała od Kongresu tylko ok. 60 mln. Brakujące kilkadziesiąt milionów musi więc wpłynąć w postaci opłat od społeczności imigranckiej. Dyrektor Mayorkas stwierdził, iż w sprawie proponownaej podwyżki jest "za i przeciw". W odpowiedzi na zapytania czy nie czuje się zobowiązany solennymi obietnicami poprzedniej administracji z 2007 r. iż nie będzie szybko następnych podwyżek opłat USCIS stwierdził, że nie czuje się związany żadnymi takimi obietnicami. Jest więc tylko kwestią czasu od kiedy i w jakiej wysokości wejdzie w życie nowy cennik USCIS.
Z odpowiedzi na liczne pytania obecnych na sali dyrektor Mayorkas
Wiele miejsca podczas dyskusji poświęcono sprawom nabywania obywatelstwa. Okazuje się, że według statystyk USCIS ilość osób, które pozytywnie przechodzą przez nowy, obowiązujący od roku, nowy test naturalizacyjny jest znacznie większa od ilości tych, którzy pomyślnie przechodzili ten test w jego porzedniej formie. Pozostaje mieć nadzieje, że nie jest to wynikiem jakieś "cudu nad urną", gdzie jak np. w Afganistanie na obecnego prezydenta głosowało w wielu okręgach więcej osób niż jest w nich mieszkańców. Reguła głoszona przez Jozefa Stalina, iż nieważne jest, kto głosuje tylko kto liczy głosy pozostaje więc, niestety, wciąż aktualna. W dyskusji poruszono też sprawę, iż jest liczna grupa, które co prawda zdały test naturalizacyjny i pomyślnie przeszły przez interview ale, czasami od ponad dwóch lat, oczekują na.....przysięgę. Dyrektor Mayorkas zdawał się być tym zaskoczony i powiedział, że to niedobrze. Obecne na spotkaniu kierownictwo lokalnego biura USCIS zgodnie kiwało głowami zgadzając się z ich szefem, że to faktycznie niedobrze. Nie dano jednak zebranym nawet tuskowej obietnicy, że będzie to jakoś skorygowane.
Spotkanie w Kent Law School koncentrowało się na omówieniu obowiązujących obecnie przepisów i praktyki sądów imigracyjnych zwanych w terminologii imigracyjnej Executive Office for Immigration Review (EOIR). Jednym z dyskutantów była sędzina z sądu imimigracyjnego w San Francisco, która jest przewodniczącą organizacji związkowej amerykańskich sędziów imigracyjnych. Na sali obecny był również jeden z sędziów imigracyjnych z Chicago. Omawiając obowiązujące przepisy i praktykę proponowano dokonanie nader istotnych zmian mających poprawić pozycję osób, które znajdują się w postępowaniu o usunięcie ich ze Stanów Zjednoczonych. Jednym z omawianych problemów było prowadzenie rozpraw deportacyjnych za pośrednictwem telewizji. Dotyczy to osób, które po zatrzymaniu przez władze imigracyjne przetrzymywane są w ośrodkach oddalonych od siedziby sądu imigracyjnego i w ramach oszczędności nie przywozi się ich sądu na rozprawę deportacyjną. W postępowaniu tym adwokat, sędzia i prokurator znajdują się, w przypadku Chicago, w pomieszczeniu sądu znajdującego się w podziemiu budynku stanowego na 101 W. Congress Parkway w którym mieści się również miejscowa siedziba USCIS. Porozumienie adwokata z klientem jest w tych okolicznościach bardzo utrudnione, w szczególności przez pozbawienie możliwości poufnego komunikowania się podczas lub w przerwie rozprawy. Przesłuchiwany nie ma też bezpośredniego kontaktu z sędzią co często uniemożliwia temu ostatniemu prawidłową ocenę wiarygodności zeznań poprzez osobistą obserwację zeznającego. Jak wskazuje doświadczenie osobisty udział w rozprawie osoby ubiegającej się o wstrzymanie deportacji ma często zasadniczy wpływ na ocenę, tak sędziego imigracyjnego, jak i prawnika reprezentującego Departament Bezpieczeństwa Narodowego, wiarygodności zeznań zainteresowanego. Zgłoszone przez prawników imigracyjnych postulaty zamian dotyczą powrotu do poprzednio obowiązującej praktyki, iż osoba ubiegająca się o wstrzymanie deportacji powinna być fizycznie obecna na sali rozpraw. Jest to niestety trudne bowiem ilość spraw deportacyjnych gwałtownie wzrasta (ok. 350 tyś.) a ilość sędziów imigracyjnych (ok. 260) pozostaje na podobnym poziomie od wielu lat. Kolejne administracje mają bowiem od lat ciągle pilniejsze wydatki niż zatrudnianie sędziów imigracyjnych. A to Afganistan, a to Irak, a kto wie czy niedługo nie Iran.
Nielepiej wygląda sprawa działalności bezpośredniej instancji odwoławczej od decyzji sędziego imigracyjnego (Board of Immigration Appeals - BIA). I w tym przypadku zmieniono kilka lat temu przepisy proceduralne pozwalając na odrzucenie przez BIA odwołania bez podawania przyczyny takiej decyzji. Z puntku widzenia rządu wpłynęło to przyspieszenie załatwiania odwołań ale z punktu widzenia odwołujących się stanowi to poważne pogorszenie ich szans na właściwe rozpatrzenie zaskarżonej decyzji. Sprowadziło to w wielu przypadkach procedurę odwoławczą BIA do tego co Amerykanie tak lubią zarzucać innym krajom, tzn. iż jest to system tzw. sądu kangurowego (kangaroo court). My mamy również określenie, bez obrazy dla braci Czechów, "czeski film" (nikt nie wie o co chodzi). Otrzymuje się często decyzję, która nie zawierając żadnego uzasadnienia nie pozwala zorientować lub upewnić się czy sąd imigracyjny nie popełnił pomyłki w rezultacie której życie klienta i jego rodziny może zostać całkowicie zrujnowane. Z tego powodu należy być bardzo ostrożnym jeśli otrzymuje się poradę składania odwołania do BIA, bo niektórzy stręczeni przez polskich pośredników jako tzw. "najlepsi" adwokaci liczy sobie po kilka a jeszcze "lepsi" po kilkanaście tysięcy za odwołania, które w ekspresowym tempie są obecnie odrzucane przez BIA i jedynym i skutkiem jest otrzymanie następnej propozycji odwoływania się, tym razem do sądu federalnego. Ten zaś, poza wyjątkowymi sytuacjami kiedy zarówno sędzia imigracyjny, jak i BIA popełnią wyjątkowo rażące błędy, bardzo często odrzuca takie odwołania. W rezultacie, kilka lub kilkanaście tysięcy dalej zainteresowany często dowiaduje się, że "nie wyszło" i kolejne odwołanie zostało odrzucone.
Propozycje zmian obecnego systemu dotyczą rozważenia powrotu do poprzedniej praktyki, kiedy to każde odwołanie do BIA rozpatrywane było przez trzech sędziów, którzy w dłuższym lub krótszym uzasadnieniu analizowali poprawność decyzji sędziego imigracyjnego.
Innym tematem poruszonym podczas dyskusji w Kent Law School była sprawa poprawności tłumaczeń podczas rozprawy w sprawie imigracyjnej. O ile na szczeblu interview w USCIS zainteresowani posługiwać się mogą przyprowadzonymi przez siebie tłumaczami, to na szczeblu sądu imigracyjnego tłumacze pochodzą z sądowej listy tłumaczy zatwierdzonych przez Departament Sprawiedliwości. Są to zazwyczaj osoby pochodzące z kraju w którego języku mają tłumaczyć podczas rozprawy. Zasada sama w sobie dobra rodzi czasami problemy, iż sprawność konkretnego tłumacza w przekazie na język angielski bywa ograniczona ze względu na brak znajomości fachowego języka prawniczego a w przypadku osób, które na bieżąco nie mają do czynienia z krajem ich pochodzenia z nieznajomości aktualnego słownictwa, instytucji, nazewnictwa np. geograficznego, administracyjnego itp. O ile w przypadku interview w USCIS popełnienie błędu w tłumaczeniu nie powoduje zazwyczaj żadnych problemów i jest łatwe do skorygowania o tyle błędne lub niewłaściwe tłumaczenie podczas rozprawy deportacyjnej może mieć bardzo poważne konsekwencje prawne dla osoby ubiegającej się o wstrzymanie deportacji. Problem nabiera szczególnego znaczenia ponieważ ani sędziowie ani prawnicy reprezentujący DHS/ICE nie znają zazwyczaj, poza hiszpańskim, żadnego innego języka obcego więc nie mają najmniejszego pojęcia o tym co konkretnie zeznaje zainteresowany czy inny świadek w jego ojczystym języku. Jeśli adwokat reprezentujący przed sądem daną osobę również nie zna ojczystego języka w którym zeznaje jego klient to praktycznie nie istnieje możliwość ustalenie czy tłumaczenie zeznań było prawidłowe i czy przypadkiem, jak to miało miejsce w kilku sprawach osób reprezentowanych przez niżej podpisanego, błędy w tłumaczeniu nie mogą stanowić podstawy do skutecznego odwołania od decyzji sędziego imigracyjnego. Tak więc osoba nie mówiąca po angielsku i reprezentowana przez adwokata z którym musi porozumiewać się za pomocą sekretarki – tłumaczki nie tylko nie rozumie co się konkretnie dzieje w jej sprawie ale również narażona jest na to, iż w razie błędnego lub niewłaściwego tłumaczenia nie ma nikogo na sali sądowej, kto mógłby natychmiast skorygować tłumacza lub wykorzystać taki ewentualny błąd jako podstawę do odwołania w razie niekorzystnego wyroku. Postulowane zmiany idą w kierunku powołania stałego swego rodzaju korpusu sprawdzonych tłumaczy zatrudnianych przez sądy imigracyjne i sformalizowania ich statusu przed takimi sądami.
Nie bez znaczenia dla postępowania przed sądem imigracyjnym jest też proponowana zmiana zmierzająca do wzmocnienia statusu prawnego sędziów imigracyjnych. Obecnie nie mają oni wielu uprawnień przysługujących sędziom sądów stanowych lub federalnych i w związku z tym mają oni mniejsze możliwości kontrolowania przebiegu postępowania, w szczególności kontroli zachowania przedstawiciela reprezentującego DHS/ICE (Department of Homeland Security/Immigration and Custom Enforcement). Jest to bardzo istotne dla prawidłowości i sprawiedliwości postępowania przed EOIR. W obecnej praktyce jeśli imigrant nie zjawi się na rozprawę to zapada przeciwko niemu zaoczny wyrok deportacyjny. Jeśli adwokat nie wniesie na czas wymaganych dokumentów lub nie zjawi się na rozprawie to sędzia i prokurator może wnosić przecikwo niemu skargę. Ale jeśli przedstawiciel DHS/ICE nie jest w ogóle przygotowany do rozprawy lub, jak to bywa często, nie ma ze sobą akt danej sprawy, to sędzia zazwyczaj kontynuuje sprawę, bez żadnych konsekwencji wobec przedstawiciela DHS/ICE. Prowadzi to często do przedłużania postępowania poprzez odraczanie rozpraw do czasu aż przedstawiciel DHS/ICE odnajdzie akta. Ma to niekorzystny wpływ na sytuację osoby znajdującej się w postępowaniu deportacyjnym, a w przypadkach osób pozostających w areszcie deportacyjnym, przedłużenie również okresu pozbawienia ich wolności, tylko z powodu niedbałości po stronie przedstawiciela DHS/ICE. Przyznanie sędziemu imigracyjnemu uprawnienia do dyscyplinowania również prawników reprezentujących DHS/ICE mogłoby zapobiec tej sytuacji. Skoro jednak od niepamiętnych czasów nie udało się wprowadzić tak prostego i oczywistego wymagania aby personel biura podawczego DHS/ICE stemplował datownikiem składane w nim dokumenty (wrzuca się je przez okienko nawet jeśli nie ma w nim nikogo!), to trudno spodziewać się udało się wprowadzić w życie zasadę jakiejś kontroli nad przedstawicielami tej instytucji przez sędziów imigracyjnych. Wynika to między innymi z faktu, iż EOIR mieści się obecnie w strukturze Departamentu Sprawiedliwości, podczas gdy prawnicy reprezentujący rząd podlegają, jak wspomniano powyżej, Departamentowi Bezpieczeństwa Narodowego. Wyrozumiałość niektórych sędziów imigracyjnych wobec przedstawicieli DHS/ICE ma często swe żródło w fakcie, iż wielu z nich przed objęciem stanowiska sędziego pracowało jako......prawnicy DHS lub jego poprzedniczki – INS.
Dr hab. Leszek A. Sosnowski
Adwokat (koncentracja na sprawach imigracyjnych)
30 N. LaSalle St. (róg LaSalle/Washington), pok. 3900, Chicago, IL 60602
(312) 726-1210
Informacja niniejsza nie stanowi porady prawnej. Indywidualna sprawa wymaga konsultacji prawnej. Informację opracowano w oparciu o przepisy obowiązujące w chwili przygotowywania jej do druku
Autor zamieszcza też raz w miesiącu na łamach ukazującego się w Chicago "Dziennika Związkowego" poświęcony tematyce prawa imigracyjnego "Przegląd Imigracyjny" (zob. http://www.polishdailynews.com).